Dni Inowłodza 2017

Filmy na Youtube

I po imprezie. Kilka słów na goraco  wypada napisać, jak to na własnym blogu. Jak nie tu – to gdzie, jak nie teraz-  to kiedy?……

Padało pół dnia, ale akurat przestało, gdy zacząłem grać o 16:30. Ludzi przybywało z czasem coraz więcej i przy moim drugim wejściu o godzinie 19:30 plac przed sceną niemal cały wypełnił się   publicznością (Gwiazda Wieczoru  – Grzegorz WILK  dał koncert o 20:15, zaraz po moim występie ). Z tzw. wejścia  na 10 do 15 minut zrobiło się ponad 30 minut, co oznaczało mniej więcej tyle, że grałem, co chciałem, ale nie było to zaplanowane, tak więc było miejsce na luźną improwizację. W trakcie grania „Wiązanki Polek” pojawiły się tańczące pary z zespołów ludowych, czym wzmocnili „przekaz”. Dlatego po polkach nastąpił Oberek. W repertuarze w wiązance walczyków francuskich pojawiła się nawet „Siadła Pszczółka..”, „Gdybym Miał Gitarę” i „Głęboka Studzienka”. To przecież też walczyki i też ładne! Był „Marsz Presente”, „W+A=E” Włodzimierza Bieżana i różne utwory, których bym się nawet nie spodziewał, że je zagram 🙂

Zawsze do tej pory takie koncerty grałem z podkładami albo z zespołem „Przyjaciele”. Tym razem, po raz pierwszy postanowiłem zagrać wszystko a capellasam akordeon!  Z jednej strony to jest dość ryzykowne posunięcie, akordeon wybrzmiewa tylko sam, warstwa muzyczna wydaje się być znacznie uboższa, ale przecież akordeon to też basy i akordy w lewej ręce. Korzyści są też na przykład takie, że można sobie pozwolić na zmiany tempa, zagranie ad libitum (wg upodobania), co w warunkach koncertowych dodaje dużego uroku. Dlatego też ten występ dla mnie ma szczególne znaczenie i poświęcam mu tyle uwagi.

Warunki do grania były – takie sobie. O 16.30 było całkiem dobrze, ale o 19.30 pochwalić za bardzo nie ma za co, wejście przed gwiazdą to było jakieś nieporozumienie techniczne. Akustyk (od Wilka, Jan Olszewski) przestawił mnie (!!!!!!) za odsłuch, a gdy mu powiedziałem że tam nie będę przecież słyszał odsłuchu, odparł, że „przecież akordeon i tak słychać, bo jest akustyczny!”. Na scenie były tabuny technicznych i rozkładający sprzęt zespół, zaplątałem się w kable, no warunki do dawania koncertów to to nie były wymarzone. Dlatego jakość wykonania niektórych utworów pozostawia wiele do życzenia, ale lepsze to (live) niż nic.

Proszę o wybaczenie za błędy w trakcie wykonań utworów, postaram się, by w przyszłości ich nie było. I jakieś krzesełko by się przydało,  na przyszłość zorganizuję sobie „coś”…

Co mnie cieszy. Były oklaski, pojedyncze owacje, okrzyki radości, widziałem w sumie sporo uśmiechnietych buziek i to nawet czasami bardzo radosnych z powodu granych utworów. Gdy jest dobry odbiór i radość u słuchaczy to naprawdę cieszy najbardziej!

Na koniec dostałem piękny bukiet kwiatów od organizatorów. Fajnie, przez chwilę chyba miałem nawet rumieńce, zawsze to ja dawałem kwiaty kobietom, nie odwrotnie.

PS. A tak w ogóle, to co widziałem na Dniach Inowłodza zrobiło na mnie MEGA pozytywne wrażenie. Sam nie wierzę, że to widziałem. Na wszystkich imprezach, na jakich dotąd byłem, stało wiele straganów i budek, w których można zakupić sobie coś – do jedzenia, pamiątki etc. A w Inowłodzu jedzenie, smakołyki regionalne – to wszystko było za darmo! ba, roześmiane Panie (i nie tylko) zapraszały Gości do tego, by spróbawali ich przysmaków. W dzieciństwie to się nazywała „komuna”, wyglądało to jak niespełniony sen Lenina. A może jednak jego sen się spełnia….? Co by nie wchodzić na grunt polityki – świetna impreza!

serdecznie pozdrawiam wszystkich uczestników i Organizatorów Dni Inowłodza, 2017.

Anegdota musi być. 

Znajomy spytał mnie, czy przypadkiem na scenie nie byłem „po kieliszku” (?), bo jak patrzy na filmy, to ma takie wrażenie 🙂

No więc publicznie oświadczam, że jesli ktoś zauważył u mnie „maślane oczy”, uśmiech podczas grania i inne „dziwne” gesty to były one tylko wynikiem koncentracji nad utworami i ich wykonaniem. Przez cały dzień, ani „przed” ani „po” nie dotykałem się alkoholu. Byłem zresztą nawet raz namawiany na małe 25g dla rozluźnienia. Stanowczo wtedy odmówiłem – „przecież ja zaraz wchodzę na scenę – nie mogę! Muszę mieć 100% sprawności” tłumaczyłem – i wódka tu z pewnoscią mi w tym nie pomoże, ale na pewno zaszkodzi. Ostatnia rzecz, o jakiej myślałem podczas tego występu, to jak wyglądam. Trudno, tak wyglądam i nic na to nie poradzę. Dopóki nie robię głupich min i nie wystawiam języka podczas grania to nie ma zmartwienia.

„Czy te oczy mogą kłamać?” Kwestia interpretacji. To nie alkohol – to natchnienie! 🙂

 

© 2020 Jacek Kurzawa